Szukaj na tym blogu

czwartek, 14 kwietnia 2011

Po co komu manager czy inny dyrektor

Pracujac, codzennie spotykamy się czy też kontaktujemy z ludźmi z naszego najbiższego otoczenia. Gdybyśmy jednak zdecydowali się aby na jednym arkuszu papieru narysować schemat organizacyjny to odkrylibyśmy, iż po pierwsze trudno znaleźć tak duży arkusz lub pisać tak małymi literkami, po drugie przypomina odwrócone drzewo genealogiczne jakiegoś zacnego rodu z tą różnicą, iż na samej górze zamiast założycieli rodu mamy zarząd a o akcie poczęcia pierwszej lini potomstwa wolelibyśmy nie myśleć przynajmniej nie przy śniadaniu :-). Do czego komuś takie wielkie drzewko? Teorii jest kilka. Moja własna mówi, iż służy do rozmywania przeróżnych rzeczy, choćby dla przkładu planów (celów) przychodowych. Dla niewtajemniczonych duży plan jest dzielony na coraz mniejsze a ich realizację powierza się coraz to niższym warstwom dyrektorów. To działa jak przekładnia. Mega koło zębate mówi do dużego koła: w tym roku chcę się obrócić cztery razy. Abym tego dokonało każde z moich dużych kół musi obrócić się raz (bo ma ich powiedzmy cztery). Więc zmartwone duże koło mówi swoim mniejszym trybikom: mega koło zdecydowało iż wspólnymi siłami musimy sprawić abym obrócił się dwa razy (stara zasada: mów więcej aby udało się mniej). I wtedy małe trybiki zaczynają kombinować. Przybiega więc pierwszy do dużego koła i mówi: spójrz jakie mam wytarte ząbki. One już nie pokręcą się jak kiedyś muszę je naprawić pozwól mi proszę w tym roku się nie obracać a w przyszłym pokręcę cię że hej ! I duże koło zagadza się na to (inaczej mówiąc duże koło zgadza się na inwestycję). Przychodzi kolejne i mówi: słuchaj no koło jeśli chcesz abym obrócił się raz musisz dobrze naoliwić moją oś i to lepiej niż w minionym roku i duże koło się zgadza ( trybik podpisuje list motywacyjny z fajną prowizją od obrotu). Przychodzi i trzecie i mówi: słuchaj nie chce mi się obracać jeden raz obrócę się pół a jak bedziesz marudził to powiem mega kołu, iż wieczorami kręcisz się z jego zębatką. I duże koło się zgadza. Czwarte koło było akurat na zwolnieniu i po powrocie usłuszało: słuchaj trybik mega koło uważa że jesteś nieefektywne i kazało Cię wymienić ale długo o ciebie walczyłem i da Ci szansę. Jeśl się w tym roku obrócisz sześć razy dostaniesz trochę zeszłorocznego oleju i nadal bedziesz się kręcić w naszej przekładni. I tybik się kręci aż oś mu skrzypi a ząbeczki tepią.
Zawsze dobrze wiedzeć jak działa nasza przekładnia kto z kim jest zazębiony, jaki olej dają do ośki i kto z kim kręci jak się nie kręci tam gdzie powinien.

Proszę Pani a Jasiu się bije !

Tak rozmyślając o minionych czasach, przyponiałem sobie pierwsze lata szkoły podstwowej. Zmorą wszystkich był nijaki Krzysztof B, kótry doprowadził do perfekcji metodę wyłudzania wszystkiego na tzw "panią". Polegało to na tym, jeśli odmówiło się koledze jakiejś przysługi (np. własnego śniadania) prowokował swoją ofiarę tak długo aż nie został choć dotknięty aby zaraz biec z udawanym płaczem do wychowawczyni z teksem "Proszę pani ! a .... się bije !". Robił to tak sugestywnie, iż pani nigdy nie miała wątpliwości, po której stronie leży wina. Z czasem zyskał wśród grona pedagogicznego opinię bardzo zdolnego (bo zawsze miał bardzo dobrze odrobione lekcje, na sprawdzianach sciągała od niego cała klasa co go peszyło i nie mógł się wykazać, itd.. sami wiecie już jak :-)) choć nękanego, pewnie za swoją wyjątkowość ucznia. Tak się zastanawiałem kim teraz jest i się dowiedziałem:-) zajmuje bardzo wysokie stanowisko w jednej z korporacji gdzie jest bardzo zdolnym ambitnym pracownikiem, niestety współpracownicy ciągle podcinają mu skrzydła stąd te jego niepowodzenia w projektach!. Myślę iż możemy się z tego przykładu wiele nauczyć! Nie ważne co robisz, jak się starasz czasem liczy się po prostu kto pierwszy ze skarga dobiegnie do pani. A tak na marginesie w karporacji mówimy o chęci eskalacji problemu a nie donosicielstwie. Zbierajmy wiec maile, notujmy zdarzenia. Nigdy nie wiadomo do czego może się to przydać.

wtorek, 29 marca 2011

Złoty środek

W poprzednim poście wyjaśniłem o co chodzi w tytule a teraz trochę o tym co jest pod spodem czyli opisie. Myślę, iż całość sentencji jest raczej zrozumiała natomist chciałbym się trochę dłużej porozwodzić na temat "złotego środka". Co to takiego jest ten złoty środek ? Uczony w piśmie powiedziałby, iż oznacza on dla każdego z nas coś innego. A co oznacza on dla małych trybików pracujących w przekładniach wielkich maszyn ? No cóź, aby to wyjaśnić posłużymy się na początek matematyką z zakresu szkoły podstawowej. Niech f(x) będzie funkcją obrazującą jak nasze zaangażowanie przekłada się na uzyskiwany przez nas dochód. A tak z innej strony zastanawiałeś się dlaczego wszystkie te definicje zaczynają się od niech (tak przynajmniej pamiętam z czasów mojej podstawówki) ? Zawsze brzmiało mi to tak jakby to "niech" miało boską siłę sprawczą. Ale idąc za ciosem niech a oznacza współczynnik efektywności naszej pracy natomiast b niech oznacza współczynnik naszego kreatywnego lenistwa. Ogólnie przebieg takiej funkcji dla przykładowego pracownika prezentuje wykres poniżej:

Jak zinterpretować taki wykres? Bardzo prosto: nasz współczynnik efektywności to 2,1 a współczyniik kreatywnego lenistwa to 1. czyli jeśli jesteś leniwy kreatywnie to nic nie robiąc jesteś w stanie wygenerować przychód rzędu 1kpln zł a maksymalnie angażując nieco ponad 16kpln. Po co mi taka funkcja? Ano po to aby teraz płynnie przejść do definicji złotego środka. Dla mnie złoty środek to takie stanowiko (zajęcie), na którym angażując 20% swojej efektywnej pracy uzyskujemy 80% oczekiwanych przez nas przychodów. Jeśli zastanawiasz się skąd ten podział 20/80 już spiesze z donosem, iż jest to tzw zasada Pareto. Jest to super elastyczna i bardzo wygodna zasada, która w niewytłumaczalny sposób wyjaśnia wiele niewyjaśnionych zjawisk. Warto ją znać i stosować. Wyobraźmy sobie taką sytuację: jest spotkanie na szczeblu, na którym omawiany jest jakiś istotny projekt. Wszyscy jak zwykle po zajęciu strategicznych czyli oddalonych od ekranu i przemawiającego miejscach zapadli w beztoski sen. Nagle zostajesz wyrwany z błogiej drzemki pytaniem prezesa co o tym sądzisz ? A ty na to: myślę, iż należy zmodyfikować harmonogram tak aby po upływie 20% czasu realizacji osiągnąć u klienta wrażenie dostarczenia 80% funkcjonalności. Inny przykład: co kolega sądzi o efektywności pracy zespołu? Odpowiedź: analizując, dochodzę do przekonania, iż 20% zasobów jakimi dysponujemy realizuje 80% zadań co uzasadnia ogłoszoną przez Pana szanowny prezesie głęboką restrukturyzację. Przykładów można mnożyć wiele a najzabawniejsze jest to, iż nikt tych tez raczej nie obali. Ogólne moje spostrzeżenie jest takie, iż używanie liczb w rozmowach z kadrą zarządzającą daje iluzję, iż to co mówisz jest głęboko przemyślane.
Tak naprawdę chodzi tylko o to, iż zanim zaprzedasz duszę, sumienie czy co tam masz korporacji, abyś pomyślał co chcesz dać i czego oczekujesz w zamian. Potem pozostaje już pilnować abyś nie dał się wytrącić ze swojego punktu równowagi a jeśli już się to zdarzy to czy chcesz do niego wracać czy też wyruszyć na koleją pełną przygód wyprawę w nieznane w poszukiwaniu złotego środka gdześ poza granicami Twojego świata.


czwartek, 24 marca 2011

Na dobry początek

Jeśli czytasz ten tekst znaczy, iż nie jest Ci obca praca w korporacji. Masz pewnie swoje przemyślenia i szukasz odpowiedzi lub po prostu jesteś tu szukając chwili wytchnienia i rozrywki. Mam nadzieję, iż to co tu znajdziesz spotka się z Twoim uznaniem i będziesz chętnie powracał. Intryguje Cię pewnie skąd ten tytuł ? Już spieszę z wyjaśnieniem. Wziął się on z pewnej przypowieści jaką słyszałem na którymś z kursów z zakresu zarządzania ludźmi na jakie bywałem wielokrotnie zsyłany. A brzmiała ona tak: Szedł sobie pewien człowiek przez rynek dużego miasta, na którym trwała wielka budowa. Zobaczył trzech kamieniarzy obrabiających kamienne bloki. Podszedł do pierwszego z nich i spytał co robisz ?. Pierwszy odpowiedział mu: tłukę kamienie. Podobnie zapytał drugiego i usłyszał: zarabiam na utrzymanie rodziny. W końcu i trzeci doczekał się pytania i odpowiedział: buduję katedrę. W teorji prowadzącego miało to obrazować główne postawy ludzi wobec pracy i ich identyfikację ze stawianymi im celami. Patrząc wstecz sądzę, iż na początku swojej drogi budowałem katedrę, potem zarabiałem na utrzymanie a dziś coraz częściej mam wrażenie że po prostu tłukę kamienie. A ty co robisz ?